piątek, 11 marca 2016

Robię swoje.

Zatracam się w zdjęciach. "Czytam" je i interpretuję na swój własny sposób, jak otwartą książkę. Każdy kadr krzyczy do mnie, że można wyciągnąć z niego jeszcze więcej. Każde ujęcie opowiada inną historię.

Nigdy nie chciałam, żeby to miejsce było kolejnym z wielu. W takim sensie, że teraz z każdego zakamarka sieci wyskakują memy z kotami w roli głównej, na każdym kroku czyta się mnóstwo śmiesznych historyjek z nimi związanych. Ja nie chciałam pisać o kotach dlatego, że to "jest modne", a tym bardziej nie tak, że to ma być na siłę zabawne.

Na początku mojej przygody z blogiem zastanawiałam się, jak pisać, jak fotografować, w jakiej formie przekazać to,co krzyczy we mnie od środka. Przez chwilę gdzieś zgubiłam siebie, bo to, co widziałam-  co teraz "modne" i w dodatku "kocie" - zupełnie nie było "moje". 

Po wewnętrznej batalii z samą sobą postanowiłam pisać po swojemu, widzieć po swojemu, uwieczniać na zdjęciach obrazy tak, jak są mi one najbliższe. I bardzo mi ulżyło.

Kocią tajemnicę (tak.... jak naprawdę widzę w nich tajemnicę !) opisuję na swój sposób. Najlepiej obrazem, bo słowem nie zawsze się da. Czasami po prostu tych słów brakuje, bo z emocji kręci się w głowie ;-).

Tak ! :-))).
W tym miejscu pozdrawiam Wszystkich, którzy widzą moją wrażliwość i wiedzą, że czasami utrudnia mi ona "bezbolesną" percepcję rzeczywistości. Nie czuję się źle z takowym postrzeganiem świata. Jestem miękko otulona aksamitem wrażliwości, który nie pozwala mi obojętnie przechodzić obok cierpienia wtedy, kiedy mogę i powinnam pomagać.

Idę sobie powoli tą moją drogą. Robię swoje, patrząc po swojemu.

Już jestem spokojna o kierunek, w którym zmierzam ;-).










środa, 9 marca 2016

Carte blanche


Czasami wyobrażam sobie, że jestem czystą, jeszcze nie zapisaną kartką.

Kiedy decyduję się nakreślić na niej pierwsze, kształtne litery, pióro sunie po gładkiej powierzchni kartki z niezachwianą pewnością i spokojem.

Atrament ma głęboki kolor królewskiego błękitu. Nieskazitelna biel kartki pokrywa się potokiem słów, a sam przekaz jest konkretny i zrozumiały.  Nie ma tu miejsca na chaotyczność i przypadkowość zapisu. Panuje wszechobecny  ład i porządek...chociaż to tylko kartka białego papieru...

*

Co raz napisane - nabiera mocy i rośnie w siłę.

Wielokrotnie czytane - zakorzenia się w podatnej glebie umysłu jak ziarno w żyznej glebie i rzeźbi ją, aż do wydania plonu.

Jeśli więc prawdą jest stare porzekadło, głoszące, że "każdy jest kowalem swego losu" - to chcę kuć to żelazo, póki jest gorące. Przecierać szlaki, odrzucać na bok lęki i obawy.

Zapisuję czystą kartkę samymi pięknymi słowami ♥



























wtorek, 8 marca 2016

*

 
Adoptując zwierzę nie zmienisz całego świata, 
ale cały świat zmieni się
 dla tego jednego zwierzęcia.
 
 
 


niedziela, 6 marca 2016

Przestrzeń

Między Marzeniem a jego Spełnieniem istnieje przytulna, miękka niczym poduszka, wielka Przestrzeń. To usłana emocjami kręta droga, na której wybojach można poranić sobie nie tylko ręce i nogi.

Można poranić też serce.

Pomiędzy Marzeniem a jego Spełnieniem istnieje coś jeszcze. To niewidzialny pomost, łączący jedno z drugim. Ciąg przyczynowo-skutkowy, jak odpalenie lontu i moment eksplozji.


Miękko i błogo mi w tej Przestrzeni. Rozpływam się w niej i się nią delektuję. Ale nie chcę się tutaj "zasiedzieć". Więc idę dalej, w nieznane, czasami po omacku.

Eksplorowanie ciemności bywa czasem kluczem, który staje się niezbędny do posiadania jakiejś Mądrości ♥







czwartek, 3 marca 2016

Powroty


Wracasz do domu po fajnym, ale ciężkim dniu. Twoja praca przynosi efekty, więc się cieszysz, bo bycie docenianym to bardzo miłe uczucie. Ale za oknem pada, ty stoisz z gigantycznych korkach, z emocji zaczyna boleć cię głowa.

Sięgasz do torebki w poszukiwaniu antidotum na doskwierającą coraz mocniej migrenę. Okazuje się, że fiolka po tabletkach jest pusta... Nerwowo przebierasz dłońmi po kierownicy, bo pękająca od dyskomfortu czaszka daje ci się mocno we znaki. O szyby bębni deszcz. Wycieraczki pracują coraz mocniej. Powoli nastaje mrok...

Zgrzyt klucza w zamku i wchodzisz do przytulnego, ciepłego domu. Zanim twoja dłoń odnajdzie w ciemności przycisk do światła, z kilku miejsc naraz dobiega do ciebie coraz głośniejsze pomiaukiwanie. Roztańczone, kocie ogony ocierają się o Twoje nogi, a miauczenie zamienia się w niskie, przytulne mruczenie. Zapominasz, żeby najpierw zdjąć kurtkę i buty. Siadasz w holu, na podłodze. Te małe, mruczące potworki dopadają Cię teraz ze zdwojoną siłą i każdy chce zdobyć sto procent twojej uwagi.

Próbujesz wstać, ale na Twoich kolanach już leży słodki ciężar ;-). Dwa koty i kolejny, wdrapujący się na twoje ramiona. Radosne, emanujące ciepłem kocie termofory. Uśmiech sam ciśnie ci się na usta, bo powitanie było iście królewskie. A nie było Cię w domu zaledwie kilka godzin... ;-).