niedziela, 27 grudnia 2015

Nie żałuję, było warto

Warto było czekać na te święta !. Było warto.

Teraz powoli emocje opadają, zmęczenie bierze górę,  bo w przedświątecznej bieganinie tak łatwo zapomnieć o sobie. Teraz sobie "odbiję". Odpocznę. A w Nowym Roku kolejne wyzwania, nowe projekty zawodowe, po prostu NOWE.

Na razie jeszcze koty leniwie okupują kanapy. Nieśpiesznie płonie ogień w kominku, aromat goździkowo-pomarańczowej herbaty dyskretnie unosi się w powietrzu, a my wszyscy upajamy się swoją obecnością -  tym magicznym czasem, kiedy możemy być RAZEM :-).
 
Tak to już jest, że gdy Ktoś odchodzi, na jego miejsce natychmiast pojawia się Ktoś nowy. W tym roku tak było. I chociaż tak dotkliwe i bolesne straty zostawiają w duszy i pamięci ślad na długo, to ośmielę się stwierdzić, że Ci nowi ludzie, którzy pojawiają się w naszym życiu, potrafią "reperować" nasze obolałe serca z zadziwiającym skutkiem. Ich sama obecność jest uzdrawiająca. Dlatego, oprócz nowych przyszłych członków naszej Rodziny, przy świątecznym stole czekało miejsce dla samotnej starszej sąsiadki, która przywykła do spędzania świąt jedynie przy dźwiękach telewizora. Serdeczna, utalentowana koleżanka umiliła wspólnie spędzony czas koncertem kolędowym, grając na lirze korbowej, dudach i kilku innych instrumentach. Pojawienie się dawno niewidzianej kuzynki ucieszyło nas tym bardziej, że jest fantastyczną i wrażliwą kobietą ( no i kocha koty, tak samo jak ja :-) ). Było magicznie !.

A ja, im starsza, tym bardziej doceniam święta i ludzi, których jest mi dane spotykać na swojej drodze.

Staram się łapać ulotne chwile, żeby kiedyś stwierdzić bez żalu:


NIE ŻAŁUJĘ. BYŁO WARTO.































poniedziałek, 21 grudnia 2015


Cokolwiek zrobiłeś złego, zawsze staraj się, żeby wyglądało tak,
 jakby pies to zrobił. 

~ Kocie motto ~









niedziela, 20 grudnia 2015

100% tabby !

Słyszeliście stwierdzenie, że "kot bury to kot pospolity, nieciekawy" ?. 
Rzucone z nutą lekkiej pogardy "bury dachowiec" ?. Chyba gorzej być nie może...

Tak !. Byłam świadkiem tego typu stwierdzeń ;-). Zupełnie się z tym nie zgadzając, wyrosłam w przekonaniu o absolutnej wyjątkowości kotów o takim umaszczeniu. Będąc na studiach pogłębiałam pod kątem stricte naukowym swoją wiedzę o kotach, która wcześniej ograniczała się raczej do miziania, tulenia i traktowania ich bardziej jak pluszowych maskotek. Śledząc pogmatwaną kocią historię sięgnęłam aż do korzeni udomowienia tego gatunku, a na malowidłach ściennych egipskich grobowców odkryłam dziesiątki przedstawień tych zwierząt. Oczywiście tych "tabby", czyli pręgowanych ! ;-).

To, że kot domowy pochodzi od żbika - wie niemalże każdy. Niektórym obiło się o uszy, że żbik żbikowi nierówny, a więc żbik europejski to niekoniecznie to samo co ten, występujący w Afryce ;-). Schody zaczynają się przy rzuceniu nazw łacińskich  "Felis silvestris lybica" czy "Felis silvestris silvestris" 
(o czym ta kobieta gada ?!?! :P ) ....

Zmierzając do sedna sprawy...Ten pozornie "nieciekawy", szaro-bury kot dał początek naszym 'kanapowym tygrysom" !. Gdyby nie "bury" żbik, w dodatku ten afrykański, który daje się lepiej oswajać niż żbik europejski ( w efekcie dając początek udomowieniu kotów tysiące lat temu) - dzisiaj nie byłoby kotów o innym umaszczeniu. Umaszczenie tabby, czyli bure, to umaszczenie pierwotne i najstarsze. W starożytnym Egipcie występowały tylko takie koty ;-). Czarne posążki  bogini Mafdet, Sachmet czy Bastet nie mają wiele wspólnego ze stanem faktycznym tego, co działo się wtedy w naturalnym środowisku tego gatunku.

Uffff... powiało akademickim wykładem ;-).

Tak czy siak ja mówię:

Tabby, I love you ! 







sobota, 19 grudnia 2015


 
 
Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego-
zasługuje w ogóle na miano domu ?
 
~ Mark Twain~