poniedziałek, 23 listopada 2015

# 3, czyli Miaukot ostatni, ale pierworodny ;-)

Bolesław był pierwszy.

Już jako maleńka, puchata kuleczka pokazywał swój bojowy charakter. Reszta kociego rodzeństwa chodziła przy nim jak w przysłowiowym zegarku, ponieważ Bolek rozstawiał wszystkich po kątach. Z wyjątkową, wrodzoną łatwością !. Zostało mu to do dziś, gdyż ubzdurał sobie, że jest Panem Wszechświata i ciężko przychodzi mu dzielenie się czymkolwiek ze swoimi kocimi braćmi i siostrami. No cóż... Widocznie Bóg tworzy i takie kocie Ancymony !.

Przy człowieku ta pełna energii petarda staje się potulnym barankiem, który mruczy jak traktor i ugniata z radości nasze kolana. Żeby nie było, że narzekam ;-) !. Cały ten "proces miziania" odbywa się za porozumieniem obydwóch stron, rzecz jasna ;-).

Pełna miska, ręce do głaskania, czuły ton głosu i serce, które jest otwarte na dawanie miłości.

Jak niewiele potrzeba kotu do szczęścia !.

Człowiekowi zakochanemu w kotach - też :-).








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz