wtorek, 24 listopada 2015

Leżę. I pachnę ! ;-)

Zi, kot (p)rezydent ;-),  faktycznie teraz "leży i pachnie". Myślę, że sobie na to zasłużył, bo wcześniej z tą kocią beztroską bywało różnie.

Mojego kota dotknęła bezdomność.

Zanim w moim domu znalazł bezpieczną przystań - doświadczył głodu, chłodu, strachu i widma śmierci.  Miał dużo szczęścia, bo trafił do schroniska. Mimo że dla zwierzęcia schronisko to często wyrok - Zi dzielnie czekał tam na swojego człowieka. Skulony w kącie, wycofany i jakby nieobecny. Przeczekał i przetrwał.

Zabiedzony, umorusany i taki "nijaki" trafił w moje ramiona. Ale każdy wie, że miłość ma magiczną siłę przeobrażania. Wtedy rodzi się Nowe, które sprawia, że odnajdujemy w sobie wielką siłę. Myślę, że zwierzęta, które czują się kochane, mają podobnie - rozkwitają i w niesamowity sposób odwdzięczają się nam za opiekę i troskę.

No więc teraz Zi leży. Odpoczywa. Śpi tyle, jakby chciał się wyspać na zapas. Wszystkie Ciotki i Wujkowie Zi potwierdzą moje słowa ;-) !.

Pozornie nieobecny i niczym niezainteresowany, z iście królewską nonszalancją ukradkiem otwiera jedno oko i kontroluje każdą sytuację. Każde moje słowo i każdy mój krok mają czujnego obserwatora w postaci złotej pary kocich oczu. Tak naprawdę nigdy nie jestem sama. 

Choćbym czasem chciała - nie da rady ! ;-)













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz